Polska
Z wizytą u Boruty. Największa kolekcja ludowej rzeźby diabelskiej. Ciekawa, ale bez czarciego rozmachu.
Macie ochotę na igraszki z diabłem? Koniecznie wybierzcie się do Łęczycy. Z tego właśnie miasta pochodzi legendarny Boruta. W zamku, który miał zamieszkiwać zgromadzono największą kolekcję diabelskich rzeźb ludowych. Część można zobaczyć na wystawie. Faktycznie sporo tego, chociaż sama ekspozycja zajmuje zaledwie kilka izb i można się zdziwić, że w sumie to jednak niewielki metraż ogromnego budynku. Oprócz tego muzeum prezentuje też kilka innych wystaw czasowych, a wśród nich obraz współautora Panoramy racławickiej.
Sam zamek wygląda zachęcająco. Ogromne drzwi z kołatką są jak zaproszenie do demonicznego świata Boruty. Rogatego szlachcica, który oczywiście potrafi przybierać inne postaci, ale raczej rzadko bywa wcieleniem wielkiego zła.
https://www.muzeumleczyca.pl/diabel-boruta,5545.html
Wrażenia z pobytu w zamku? Mieszane. Zwiedzanie otwiera stała ekspozycja najstarszych znalezisk w czasie prac archeologicznych w okolicach Łęczycy. Jest miejsce na prezentację szlachecko-mieszczańskich przestrzeni – obrazy, meble, bibeloty i tak przechodząc z pomieszczenia do pomieszczenia (zaledwie kilka komnat) można trafić w końcu na to, co najważniejsze.
Rzeźb jest sporo. Boruta pod postaciami ludzi, zwierząt i stworzeń z pocztu demonologii. Poważny, złośliwy, rubaszny. Każda z figurek jest opisana. Gdzieniegdzie umieszczono informacje o samym Borucie jego legendzie oraz historie powtarzane przez pokolenia, których pan zamku jest bohaterem.
W trakcie zwiedzania warto zwrócić uwagę na „Woły w zaprzęgu” obraz namalowany przez Jana Styka, współautora „Panoramy racławickiej”. Malowidło znajdujące się w łęczyckich zbiorach to część „Panoramy siedmiogrodzkiej”, która została pocięta na kawałki.
Wszystko ciekawe, wszystkiego dużo a jednak jakoś tak bez polotu. Bez szlacheckiego rozmachu i diabelskiego pazura. Grzecznie poustawiane diabły w gablotach. Zwiedzanie kończy wizyta w izbie poświęconej łowickiej wsi w pigułce. Trochę o domu, o zajęciach o strojach. Jeszcze można wejść na wierzę by popatrzeć na panoramę Łęczycy. W drodze można popatrzeć na kilka zdjęć o łęczyckich tradycjach miejskich, między innymi o targowiskach. Jednak wystawa jest nieoświetlona – chyba, że akurat żarówki padły jak my byliśmy. Wdrapaliśmy się, na wierzę, ale akurat zaczęło lać jak z cebra więc na świat z góry nie udało nam się popatrzeć. I niestety też przespacerować się po mieście.
Przeglądaj zasoby Produkty-lokalne.pl